Dezodoranty są nieodłącznym elementem naszej codzienności i ciężko sobie wyobrazić dzień bez tego typu produktów, zwłaszcza latem :). Od jakiegoś czasu szukam bardziej naturalnych rozwiązań w kategorii dezodoranty i sięgam po kolejne, sprawdzając ich skuteczność. Tym razem chciałam wypróbować Senkara Dezodorant w kremie Melon i o nim Wam dzisiaj trochę opowiem :).
Senkara Dezodorant w kremie Melon
Naturalny dezodorant nie jest mi obcym produktem. Od ponad roku, po niemiłym uczuleniu i czerwonymi placami na skórze, nieco zmieniłam swoje podejście do drogeryjnych produktów z tej kategorii. Przez to zdecydowanie częściej sięgam po naturalne dezodoranty i poza chyba jednym odstępstwem, tylko po takie produkty sięgam. Przerobiłam ich już kilka, sprawdzam działanie i przede wszystkim efekty - szczególnie latem :). Niestety, naturalne dezodoranty w upalne dni nie mają łatwego zadania i mało które sobie radzą. Taka już ich specyfika, którą powoli akceptuję, choć poszukuję nadal. Tak trafił do mnie Dezodorant w kremie Senkara Melon.
Jest to produkt zamknięty w zakręcanym słoiczku z ciemnego szkła, które zabezpiecza naturalne składniki aktywne przed szkodliwym wpływem słońca. Naturalne dezodoranty, poza swoim podstawowym działaniem mają także właściwości pielęgnacyjne dla skóry. Bazują na naturalnych masłach i olejach, które właśnie wykazują się takim działaniem. Zresztą zobaczcie sami, co zawiera Senkara Dezodorant w kremie Melon :).
Skład Senkara Dezodorant w kremie Melon
Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Magnesium Hydroxide, Tapioca starch, Cocos nucifera (Coconut) Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Cetyl Alcohol, Carnauba Wax, Zinc Ricinoleate, Aroma, Linalool*
*składnik kompozycji zapachowej
Wodorotlenek magnezu wykazuje działanie antyseptyczne i przeciwbakteryjne, dzięki czemu zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapachu. Ponadto działa łagodząco i odświeżająco.
Rycynooleinian cynku to sól cynkowa kwasu rycynolowego, który pozyskiwany jest z oleju rycynowego. To substancja deodoryzująca. Usuwa i zapobiega wydzielaniu nieprzyjemnego zapachu, wynikającego z metabolizmu potu przez bakterie. Nie wpływa na naturalny mikrobiom skóry i nie blokuje pocenia się.
Tapioka czyli skrobia z manioku to naturalna substancja świetnie wchłaniająca wilgoć i zapobiegająca powstawaniu otarć naskórka i podrażnień.
Mieszanina naturalnych olejów, maseł i wosków roślinnych, wykazujących świetne działanie kondycjonujące skóry, pielęgnuje i dba o delikatną skórę okolicy pach.
Głównym składnikiem naturalnych dezodorantów jest przeważnie wodorowęglan sodu, a więc popularna soda, która czasami potrafi źle wpłynąć na skórę. Tutaj zastąpiono ją innymi składnikami aktywnymi - wodorotlenk magnezu i rycynooleinian cynku. Dzięki czemu więcej osób może się cieszyć jego działaniem :).
Pod względem zapachu, chyba nie znajdzie się nikt, kto by na niego narzekał :). Pięknie pachnie połączeniem melona i ogórka, gdzie ten drugi nieco przeważa. Jest to bardzo ładny, naturalny zapach, który bardzo przypadł mi do gustu. Myślę, że każdej z Was będzie się podobał :).
Sam dezodorant ma formę gęstego, nieco tępego masła. Szczególnie czuć to podczas początkowej aplikacji na skórę. Po chwili trochę się rozpuszcza i pozwala bardzo łatwo rozprowadzić. Trzeba to zrobić dokładnie, gdyż ze względu na obecność masła shea oraz oleju kokosowego zostawia delikatną, tłustą powłokę. W kwestii działania warto tutaj podkreślić, że nie jest to antyperspirant, a więc nie jest to produkt blokujący wydzielanie potu. Głównym działaniem dezodorantu jest pochłanianie zapachu i hamowanie rozwoju bakterii, które go powodują. Pocić tak czy siak, będziemy się tak samo :).
Ze swojej roli wywiązuje się dobrze i w sumie tak, jak się spodziewałam. Podczas jego użytkowania pociłam się tak samo, jednak naturalny dezodorant Senkara świetnie maskował zapach. Był bardzo delikatny dla skóry i nie powodował żadnych podrażnień. W większości stosowałam go latem, jednak nie w te najbardziej upalne dni. Akurat tak się złożyło, że w tym okresie mało było u mnie tropikalnych upałów, a pomieszczenia w pracy są klimatyzowane. Nie udało mi się go więc sprawdzić w najcięższych dla tego typu produktów warunkach. Myślę jednak, że dałby sobie radę, choć przez krótki czas i wymagałby ponownej aplikacji po jakimś czasie. To takie moje przypuszczenia :).
Na jego działanie, które mogłam sprawdzić, nie mogę jednak narzekać. Ja z niego jestem bardzo zadowolona, nie zawiódł mnie, a piękny zapach był dodatkową zaletą :). Mimo swojej nieco tłustej formuły dawał poczucie komfortu, a tego właśnie przede wszystkim oczekuje od takich produktów. Wśród naturalnych dezodorantów, które miałam okazję używać, myślę, że spokojnie mogłabym go umieścić w czołówce :). Kupicie go w wielu miejscach, w tym w sklepie producenta w cenie ok 37 zł / 50g.
Stosujecie naturalne dezodoranty? Macie jakiś swoich ulubieńców tego typu? :)
Miłego dnia!
nigdy nie miałam dezodorantu w kremie :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie miałam nigdy dezodorantu w kremie.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, nigdy nie używałam naturalnego dezodorantu, ciekawa jestem czy byłabym zadowolona z jego działania :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie miałam dezodorantu w tej formie, wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie znam, może kiedyś przy okazji wypróbuję, na razie używam swój sprawdzony ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłam swój, ale ten tez super się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt! Zwykle sięgam po typowe dezedoranty w kulce ale ten ma całkiem niezły skład i już mam na niego oko 😁
OdpowiedzUsuńJa nie do końca lubię taką formę, ale moja przyjaciółka byłaby zachwycona
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie korci:D
OdpowiedzUsuńDezodorantu w takiej formie nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam swojego ulubieńca, a takiego w kremie jeszcze nie poznałam. Bardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńStosuje naturalne dezodoranty od kilku lat. Ostatnio hitem u mnie był Shmidt's. Zero brzydkiego zapachu, nawet w upał. A co śmieszne kupiłam za 9 zł w drogerii.
OdpowiedzUsuńtakich dezodorantów jeszcze nie miałam, ciekawie wygląda:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam dezodorantu w kremie, zawsze wydawał mi się zbyt ciężki i tłusty, ale może warto wypróbować... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń